fanpop.com |
Dlaczego na podium rankingów piosenek z filmów o Jamesie Bondzie
zwykle pojawia się Goldfinger? Czy „bondowskość” da się
zmierzyć?
Ostatnio portale i blogi dotyczące kultury (choć nie tylko) zalewa
fala tekstów związanych z Jamesem Bondem, są wśród nich także
rankingi piosenek. Tutaj też miało się takie zestawienie pojawić.
Na marginesie dodam, że wpadłam na ten pomysł podczas tworzenia
blogu, ale czekałam z publikacją tekstu na odpowiedni moment –
czyli premierę Spectre.
Jeśli jednak czytacie Top of the TOP to wiecie, że nie lubię
wartościować utworów; wolę wybrać te najlepsze i pozostawić je
wszystkie na równi, bez wyznaczania im konkretnego numeru w
zestawieniu. Dlatego zaczęłam się zastanawiać nad rankingami
bondowskich piosenek, bo mimo że są one subiektywne, większość
niewiele się od siebie różni – na podium zwykle ląduje Goldfinger, Diamonds Are Forever oraz Goldeneye.
Niekiedy udaje się przełamać ten trend i wysoko w zestawieniu
pojawia się Skyfall. Czy to znaczy, że Adele znalazła TO,
czego oczekuje się po bondowskiej piosence? Jednak czego właściwie
się oczekuje? Czemu
autorzy rankingów uważają, że właśnie te konkretne dzieła mają
znaleźć się na szczycie? Pomijając kwestie tego, czy piosenka
jest dobra sama w sobie, to wydaje się, że wszyscy zaznajomieni z
serią o agencie 007 intuicyjnie wiedzą, jaki utwór może zostać
uznany za bondowski. Piosenka zaakceptowana przez widzów, może
jednak nie przetrwać porównania z dotychczasowymi piosenkami, bo ma
w sobie za mało „bondowskości”. Problem z tym kryterium jest
taki, że nie da się go zmierzyć, ponieważ każdy ma inne
wyobrażenie ideału.
Wybory piosenek do nowych filmów o Jamesie Bondzie, budzą podobne
emocje co zmiany aktorów, odgrywających agenta. Widzowie zwykle
mają określone oczekiwania, które według nich utwór powinien
spełnić. Dla jednych wyznacznikiem jest Goldfinger Shirley
Bassey, dla innych ich ulubiona piosenka.
W 1962 roku pojawił się pierwszy film z serii o Jamesie Bondzie – Doktor No, w którym rozbrzmiał utwór The James Bond
Theme. Temat napisał Monty Norman, a zaaranżował John Barry
(stworzył on kompozycje do jedenastu filmów o agencie 007). Utwór,
rozpoznawalny chyba przez wszystkich, odcisnął się na następnych
soundtrackach i piosenkach. Charakterystyczny gitarowy riff,
spektakularnie współbrzmiące ze sobą dźwięki instrumentów
dętych (ach, te puzony!) – właśnie to kojarzymy z muzyką
bondowską.
Dwa lata później pojawiła się piosenka Goldfinger,
kompozycję ponownie stworzył John Barry. Nie dziwi zatem
podobieństwo między utworem a The James Bond Theme.
Dodatkowym atutem jest charyzmatyczny głos Shirley Bassey. Wszystko
to sprawia, że piosenka ta stała się wyznacznikiem i ląduje na
szczytach rankingów.
Jednak
przez lata zmieniło się wiele, metamorfozę przeszła również
muzyka oraz Bond. Chyba nikt nie ma wątpliwości, słysząc A
View to a Kill lub The Living Daylights, że są to piosenki
z lat 80-tych? Mimo bondowskich dźwięków, melodia
charakterystyczna dla New Wave, wylewa się z utworów. Piosenki z
tą dekadą związane są również przez fakt, że wykonują je
sztandarowe zespoły lat 80-tych – Duran Duran i a-ha. Równocześnie
nowofalowy styl nie sprawia, że utwory te nie mogą być uznane za
bondowskie. W końcu seria o agencie 007 ma już tyle lat, że każdy
film odzwierciedla nieco czasy, w których był nakręcony. Z
piosenkami nie może być inaczej, mają być nie tylko bondowskie,
lecz także muszą pasować do danego filmu.
Zatem biorąc pod uwagę powyższe przykłady, może warto mieć
dystans do nowych bondowskich piosenek?
Na koniec do posłuchania moja playlista: