reż. Lenny Abrahamson
muzyka: Stephen Rennicks
Poznajcie zespół, w którym
perkusistka się nie odzywa, gitarzysta mówi tylko po francusku, a
wokalistę nikt nie widział. We Frank zarówno
fabuła, jak i muzyka są tak samo dziwne.
Jon Burroughs (Domhnall Gleeson),
bohater filmu Frank, marzy o
karierze muzyka. Poszukuje w sobie talentu na miarę własnych
ambicji, jednak jego piosenkom wiele brakuje (Jon's Crap
Songs). Mężczyzna niespodziewanie
spotyka zespół ekscentrycznych muzyków, którzy postanawiają
przyjąć go na stanowisko klawiszowca. Jon, przyłączając się do nich, nie do końca wie w co
się pakuje.
Grupa aż do
przesady odzwierciedla wyobrażenie „niezależnych, niszowych
muzyków”. Osobliwym indywiduom przewodzi tajemniczy
Frank, który skrywa twarz w ogromnej głowie z papier-mâché (nigdy
jej nie ściąga!). Ich muzyce nie brak eksperymentalnych
dźwięków, a teksty piosenek są przedziwne. Gdyby tego było mało,
dla wzmocnienia artystycznej atmosfery, zespół pracuje nad płytą
w chatce gdzieś w lesie.
Jon szybko ulega
zafascynowaniu nowymi znajomymi, zwłaszcza Frankiem (Michael Fassbender), który z łatwością tworzy nowe piosenki. Tytułowy
bohater czerpie inspiracje niemal zewsząd – tematem utworu może
być wszystko, nawet kłaczek z dywanu (Tuft). Jon widząc
potencjał grupy, postanawia po kryjomu publikować w Internecie ich
wspólną twórczość. Z jego działania wynikną sytuacje, które
wstrząsną relacjami w zespole.
Niezależny
film Lenny'ego Abrahamsona jest dziełem, które nie trafi do
każdego widza. Jak przystało na produkcję niszową, mamy tu do
czynienia ze specyficznym stylem, komedia przeplata się z dramatem,
a bohaterowie prześcigają się w ekstrawaganckich zachowaniach. We
Frank, co nie dziwi, muzyka ma kluczowe znaczenie. Kompozycje stworzył Stephen Rennicks, a piosenki
wykonali aktorzy wraz z pół-fikcyjnym zespołem The Soronprfbs.
Soundtrack
jest pełen krótkich eksperymentalnych utworów, które mają sens
wyłącznie wraz z obrazem. Natomiast piosenki, choć nie mniej specyficzne, sprawdzają się
również poza filmem. Niektóre kompozycje przywodzą na myśl miks
Pink Floyd, The Doors i The Velvet Underground, zresztą twórcy nie
odcinają się od takich inspiracji. Poza tym, myślę, że
miłośnikom muzyki z Only Lovers Left Alive
przypadnie do gustu gitarowe Secure The Galactic Perimeter.
Frank (2014) |
Warto
zwrócić również uwagę na Lighthouse Keeper,
które delikatnym głosem śpiewa Maggie Gyllenhaal, co kontrastuje z
graną przez nią agresywną Clarą. Po seansie najbardziej w pamięć
zapada, puentujące fabułę, I Love You All
(ciekawostka: Artur Rojek wykonał cover piosenki na jednym z koncertów).
Natomiast wspomniane wcześniej Tuft nie
jest jedyną piosenką o śmiesznie-dziwnym tekście. Ponieważ, jeśli Franka
zmusza się do stworzenia hitowego numeru, wówczas powstaje
niedorzeczne dzieło (Frank’s Most Likeable Song…Ever).
A może jest to aluzja do nieraz bezsensownych tekstów mainstreamowych przebojów?
Frank jest
filmem osobliwym, zarówno od strony fabularnej, jak i muzycznej.
Historia o trudach kariery niszowego muzyka, może nie jest zbyt
oryginalna, jednak unikalne postacie i ich wzajemne relacje potrafią
zaskoczyć. Ponadto, przez cały seans jesteśmy ciekawi kto kryje
się pod papierową głową – dla lepszego odbioru obrazu lepiej
nie wiedzieć lub zapomnieć kto gra rolę Franka.
Soundtrack jest dostępny w serwisie streamingowym (przesłuchaj).
Soundtrack jest dostępny w serwisie streamingowym (przesłuchaj).