Gry wideo często
kojarzone są jedynie z rozrywką, a nawet ze stratą czasu.
Niektórzy sądzą, że mają one zły wpływ, zwłaszcza na młode
osoby. Tymczasem wiele wskazuje na pozytywne skutki grania!
Do napisania tego tekstu przyczyniło się zadanie na moich studiach,
w ramach którego miałam wygłosić prezentację na dowolny temat.
Wybrałam warto grać w gry wideo. Początkowo myślałam, że
będzie trudno przekonać słuchaczy do mojej tezy, ale szybko
okazało się, że argumentów nie brakuje. Dlatego część z nich
wam tutaj przedstawię, bo, nie ważne, czy gracie czy nie, myślę
że temat jest interesujący.
Co z przemocą?
Choć mój tekst przedstawia argumenty za „dobrym wpływem gier”,
to jednak nie mogę nie odnieść się do głównego kontrargumentu.
Zapewne spotkaliście się z opiniami, że gry wideo pobudzą agresję
itp. Szczególnie media lubią podkreślać tego typu rewelacje.
Tymczasem jeżeli przyjrzeć się badaniom na ten temat, okazuje się,
że nie ma obiektywnego potwierdzenia, iż przemoc w grach prowadzi
do brutalności w rzeczywistości. Badania, z których płyną jasne
wnioski „gry są złe”, mają często metodologię, budzącą
sporo wątpliwości. O czym możecie przeczytać na przykład w
Krytyka psychologicznych badań nad przemocą w grach komputerowych. Przykład Christophera J. Fergusona – Stanisława Krawczyka.
W grze to ty jesteś bohaterem!
Społeczeństwo raczej nie ma zastrzeżeń do czytania książek.
Jakoś intuicyjnie wręcz czujemy, że płyną z tego głównie
zalety. Z filmami jest różnie, dzielimy je na te ambitne i nie, ale
wyjście do kina jest postrzegane jako obcowanie z kulturą. Dlaczego
więc gry wideo traktowane są inaczej? Czy należy zamykać się
tylko na pewne dzieła kultury, zamiast korzystać z całego
spektrum? A może warto gdzieś między lekturą książki a
oglądaniem filmu dorzucić jeszcze granie w grę? Myślę, że tak,
bo rozgrywka oferuje zupełnie inne doznania! Czytając lub oglądając
jesteśmy tylko obserwatorami, nie mamy wpływu na to, co dzieje się
z postaciami. Oczywiście możemy się z nimi utożsamiać, przeżywać
ich losy, ale wciąż pozostajemy bierni. W grze to my jesteśmy
bohaterem!
Mimo że w wielu grach gracz jest prowadzony liniowo, z etapu na etap
aż do finału, więc jego sprawczość jest ograniczona, to i tak
czuje się on uczestnikiem wydarzeń. Na TEDTalks game designerka
Jane McGonigal w wystąpieniu pt. Gry komputerowe mogą uczynić świat lepszym wyróżniła kilka pozytywnych aspektów grania w
gry wideo. Stwierdziła między innymi, iż graczom, uwielbiającym
być częścią budzących grozę niezwykłych misji, towarzyszy
poczucie nadziei i posiadania ogromnej mocy. Czy nie byłoby miło
mieć takie wrażenia w prawdziwym świecie? Jednak McGonigal jest
przekonana, że gry mogą wpłynąć na rzeczywistość przez
spowodowanie zmian w zachowaniach ludzi – kilka takich gier już
stworzyła. Natomiast niektórzy próbują przenosić mechanizmy z
gier (nie tylko wideo) do codziennego życia. Taki proces nazywa się
grywalizacją i jest wykorzystywany choćby przy rekrutacji
pracowników do firm.
Wiedźmin 3: Dziki Gon (2015) |
Jednak wracając do bycia bohaterem. W komputerowych grach
fabularnych coraz częściej stawia się gracza przed wyborami, które
decydują o dalszym rozwoju fabuły. Np. w Wiedźmin 3: Dziki Gon
ciąg podjętych decyzji przez całą rozgrywkę, wpływa na
ostateczne zakończenie. A alternatywnych rozwiązań jest kilka. Nie
będę ukrywać, że taki rodzaj cRPG lubię najbardziej, ponieważ
fascynujące jest dla mnie obserwowanie konsekwencji moich wyborów.
Oczywiście są one ograniczone przez twórców gry, jednak nie ma to
specjalnie znaczenia, gdy „wejdzie się” do wirtualnego świata.
Myślę, że to jeden z najszybszych i bezbolesnych sposobów na
obserwowanie oraz odczuwanie przyczyn i skutków. Decyzje gracza są
szczególnie ważne w produkcjach od Telltale Games, takich jak The
Walking Dead – A New Frontier czy Batman – The Telltale Series.
Empatia, refleksja i terapia
Skoro gracz jest bohaterem, nic dziwnego, że gry mogą rozwijać
empatię – wcielenie się w postać sprawia, że łatwiej można ją
zrozumieć. Przykładowo Life is Strange lub Firewatch zwracają
uwagę na ciekawe aspekty ludzkiej psychiki, pokazują różne
relacje między ludźmi. Niektóre gry bardziej skłoniły mnie do
refleksji, niż filmy o podobnym temacie. Głębsze treści znajdują
się nawet w produkcjach, po których nie oczekuje się drugiego dna.
Na pewnym etapie Battlefield 1 gracz jest bezsilny, bez względu na
to, ile jego bohater wystrzeli pocisków i tak w końcu zginie. W tym
momencie na ekranie pokazuje się plansza z nazwiskiem i datą
śmierci żołnierza, który faktycznie zginął podczas I wojny
światowej. Zaś w grze SOMA – survival horrorze sci-fi –
pojawiają filozoficzne rozważania na temat nieśmiertelności i
bytu człowieka.
Niektóre gry są stworzone specjalnie po to, aby gracz wczuł się w
czyjś stan – np. zrozumiał osobę w depresji (np. Depression
Quest, Elude). Natomiast inne produkcje pomagają chorym w
terapii, np. osobom z: depresją – poprawiają nastrój; autyzmem –
rozwijają właściwe reakcje na bodźce; alzheimerem – poprawiają
pamięć i koncentrację. A ludziom po udarze poprawiają zdolności
motoryczne. Ponadto badania z East Carolina University na temat
pozytywnego wpływu gier wykazały, że zwalczają one stres i złe
samopoczucie.
Gry rozwijają mózg
Na koniec zostawiłam kilka kwestii, które mogą przekonać
sceptyków gier wideo. Bo cóż może bardziej przekonać, niż
argument, że gry rozwijają mózg? Niemieccy neurolodzy poprosili 23
osoby, by grały w Super Mario 64 przez co najmniej 30 minut dziennie
przez 2 miesiące. Skan rezonansem magnetycznym wykazał, że
niektórzy gracze doświadczyli rozwoju m.in.: prawej kory
przedczołowej (odpowiedzialnej za planowanie i organizację, wpływ
na te umiejętności mogą mieć też gry jak Minecraft lub
Cywilizacja), hipokampu (odpowiada za pamięć i orientację w
przestrzeni) oraz móżdżka (odpowiada za koordynację
umiejętności motorycznych, czyli następuje poprawa refleksu).
Myślę, że u mnie granie w gry strategiczne zdecydowanie rozwinęło
myślenie analityczne i przewidywanie sytuacji. Mogę również
potwierdzić, że dzięki produkcjom z otwartym wirtualnym światem,
szybko zapamiętuję lokacje i orientuję się w przestrzeni.
Jednak najciekawszą informacją jest dla mnie ta, że nawet gry FPS
– First-Person Shooter mają pozytywne skutki i to na wzrok! O tym
gatunku najczęściej mówi się, że ma zły wpływ, ponieważ
rozgrywka zawiera przemoc. Jednak u graczy FPS odnotowano poprawę w
„funkcji widzenia kontrastu”, czyli widzeniu subtelnych zmian w
jasności obrazu. Jeżeli nie wiecie o czym mowa, sprawdźcie jakąś
grę. W wielu z nich grafika, przedstawiająca pole walki, jest o
niskim nasyceniu kolorów. Ponadto wypatrywanie w grze wroga, czyli
koncentracja na celu, jest treningiem dla oczu. Ostrość wzroku
tracimy z wiekiem, więc takie ćwiczenie może spowolnić ten
proces.
Na tym skończę mój tekst, bo wyszedł i tak o wiele za długi,
choć to nie wszystkie argumenty. Na przykład zupełnie pominęłam,
że w dobie gier multiplayer i kooperacyjnych obraz gracza-samotnika
jest krzywdzącym stereotypem. A wam co dały gry wideo? Jestem
ciekawa, czy znacie jeszcze inne uzasadnienia dla tezy, że warto
grać? A może nadal uważacie to za stratę czasu? Piszcie w
komentarzach! :)