3.09.2017

Na pokuszenie (2017) – recenzja

Do kin weszło Na pokuszenie –  najnowsza produkcja Sofii Coppoli, za którą reżyserka otrzymała Złotą Palmę w Cannes. Film przyciąga obsadą, ale czy uwodzi też historią?

Na pokuszenie (2017), recenzja
Colin Farrell i Kirsten Dunst (Na pokuszenie, 2017)


W czasie wojny secesyjnej, gdzieś w Wirginii dziewczynka znajduje rannego żołnierza Północy – Johna McBurney (Colin Farrell), któremu postanawia pomóc i zaprowadza go do szkoły dla panien.  Pensja, zamieszkana przez pięć młodych uczennic i nauczycielkę, należy do stanowczej panny Marthy (Nicole Kidman). Pojawienie się mężczyzny burzy spokój i codzienną rutynę domownikom. Niewinność oraz zasady powoli ustępują miejsca pragnieniom i seksualnemu napięciu.

Na pokuszenie (2017), na podstawie powieści Thomasa Cullinana, nie jest pierwszym przeniesieniem tej historii na ekran, ponieważ wcześniej powstała produkcja z Clintem Eastwoodem w roli głównej. Choć nie mogę porównać tych dzieł, bo starszej wersji nie widziałam, to sądząc po zwiastunie różnią się one znacznie. Zresztą już sam polski tytuł – Oszukany –  mówi wiele o tym z czyjego punktu widzenia prezentowane są wątki w adaptacji z 1971 roku. Najnowszy film Sofii Coppoli skupia się przede wszystkim na kobiecej perspektywie, ale bez popadania w krytykę wobec bohaterów. Nie ma tu wyraźnego podziału na „dobrych” i „złych”, każda postać jest wielowymiarowa. Nawet, wydawałoby się, największe niewiniątko może zaskoczyć tu zbrodniczym zamiarem. Aktorzy w Na pokuszenie grają niuansami, pokazując tym samym pełne emocji osoby. Jednak rozczarowuje nieco Kirsten Dunst jako Edwina, która gra aż nazbyt oszczędnie.

Choć temat Północy i Południa czy klasyfikacja żołnierzy na „wrogich” i „naszych” pojawia się, to wojna secesyjna stanowi tylko tło fabuły. Bowiem cały świat bohaterek zredukowano do posiadłości panny Marthy, w której, wraz z pojawieniem się Johna, rozpoczyna się, paradoksalnie, wojna domowa. Nie chodzi tu jedynie o walkę płci lub starcie charakterów, dużo ciekawsze są te nieoczywiste konflikty między: pragnieniami a zasadami, prawdą a kłamstwem, intencjami a skutkami działań, oczekiwaniami a rzeczywistością, niewinnością a pożądaniem. Z zafascynowaniem obserwowałam bohaterów, próbujących ugrać coś dla siebie, mniej lub bardziej desperacko. A także to, jak kobiety i dziewczęta subtelnie zmieniają się, aby przypodobać się gościowi. Reżyserka Między słowami, jak zwykle, pozostawia widzowi swobodną drogę do interpretacji. Główną zaletą seansu Na pokuszenie jest domyślanie się prawdziwych motywacji postaci, które skrywane są pod maską kurtuazji.

Na pokuszenie (2017), recenzja
Na pokuszenie (2017)

Coppola kusi również widza, bo strona wizualna produkcji zachwyca. Pięknie skomponowane zdjęcia (operator – Philippe Le Sourd), oświetlone naturalnym światłem znakomicie budują nastrój lekkiego niepokoju. Niektórych może drażnić stylizacja: nieskazitelne panny w białych sukniach ustawiają się w kadrach jak do portretu, jednak mnie ten zabieg pasował do fabuły. Natomiast o muzyce trudno coś napisać, bo w filmie jest jej na tyle niewiele, że zapomina się o niej zaraz po seansie. Na pokuszenie uwodzi, ale nie do końca, ponieważ, gdy wraz z niespiesznie prowadzoną narracją atmosfera gęstnieje, nagromadzone napięcie umyka nagle, zamiast pęknąć z hukiem. Sprawia to wrażenie, jakby historia skończyła się zbyt szybko, co niestety budzi niedosyt. 


Skomentuj lub zajrzyj na facebooka, twittera i instagram
_______________________________
Jeśli chcesz komentować, a nie masz konta w Disqus – kliknij w Name, a potem zaznacz „Wolę pisać jako gość”