Muszę przyznać już na wstępie, że Rumia Comic Con, odbywające się 25 – 26 maja w Stacji Kultura, bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło! Pomimo kameralnego wymiaru imprezy, zorganizowano ją z należytą starannością. W nowoczesnej bibliotece, znajdującej się w wyremontowanym budynku dworca, z rozmysłem rozmieszczono poszczególne atrakcje, przez co z łatwością można się było do nich dostać nawet w chwilach największego oblężenia. W głównej sali trwały prelekcje oraz spotkania autorskie z twórcami komiksów (między innymi z Tomaszem Grządzielą, Elżbietą Żukowską czy Karolem Kalinowskim) – właśnie owe rozmowy zainteresowały mnie szczególnie, ponieważ mam wrażenie (być może niesłuszne), że na niektórych konwentach takie spotkania są spychane na margines.
Świetnym pomysłem ze strony organizatorów było przygotowanie warsztatów z tworzenia komiksów dla różnych grup wiekowych, bo niestety zwykle zajęcia z rysunku kierowane są wyłącznie do dzieci. Tymczasem na Rumia Comic Con „zaawansowani” mogli uczestniczyć w trzech warsztatach: Jak urodzić Bohatera? z Elżbietą Żukowską, Po prostu rysunek z Henrykiem Glazą oraz Samodzielne tworzenie zinów i publikacji z Edytą Bystroń. Zaintrygowana, pokusiłam się o udział w warsztacie rysunku i był to fantastycznie spędzony czas. Autor komiksu Tylko spokojnie przekazał nam, uczestnikom, mnóstwo cennych uwag i porad! Zatem organizatorzy innych geekowskich imprez mogą z Rumia Comic Con brać przykład, bo potrzeba więcej zajęć dla młodzieży i dorosłych! Jednak jedynym minusem było to, że jeśli ktoś chciał być na całym warsztatowym panelu ominęły go pozostałe atrakcje.
Na Rumia Comic Con, ku mojej radości, nie zabrakło targów komiksowych, na których zrobiłam małe zakupy. Niektóre stoiska obsługiwali sami autorzy, zatem była to okazja do poznania ich i rozmowy. Dzięki temu wreszcie miałam możliwość spotkać na żywo Kajetana Kusinę i wyposażyć się w jego komiks Pan Krzyś. Życie i czasy. Poza tym okazało się, że prawdziwą zgubą dla mojego portfela (a także miejsca na półkach w domu) są sympatyczni sprzedawcy – tym razem nie mogłam się powstrzymać od zakupu kubka z fan artem od przemiłej Emi De Clam, mimo że kubków mam za dużo.
Podsumowując, zdecydowanie warto było pojawić się na Rumia Comic Con! Kameralna atmosfera zachęcała do rozmów z twórcami komiksów, do których na wielkich konwentach trudno się dostać. Do pełni szczęścia brakowało mi tylko jakiegoś food trucka przed budynkiem, bo dworcowa oferta gastronomiczna była bardzo skromna. Jednak nie zmieniło to faktu, że na tak niedużym wydarzeniu znalazło się sporo atrakcji, których niekiedy próżno szukać na innych imprezach. Mam nadzieję na koleje edycje Rumia Comic Con!
_______________________________
Jeśli chcesz komentować, a nie masz konta w Disqus – kliknij w Name, a potem zaznacz „Wolę pisać jako gość”