Ostatnie filmowe produkcje z Netflix Original pozostawiały wiele do życzenia. Czy Cargo podzielił ich los?
Cargo (2017), Netflix |
Wysuszona przez słońce australijska ziemia od razu przywodzi na myśl kino postapo, jednak filmowi Cargo daleko do wizji z serii Mad Max. W Ładunku opowieść jest znacznie bardziej kameralna, bo opowiada o ojcu, który próbuje dostarczyć swoją małą córeczkę w bezpieczne miejsce. Tymczasem w zasadzie nie wiadomo, gdzie jest bezpiecznie ani komu można zaufać, ponieważ w czasie apokalipsy każdy dba o siebie. Na szczęście dzieło Yolandy Ramke i Bena Howlinga nie tłumaczy jak doszło do tragedii, tylko wrzuca widza w środek akcji – w Australii panuje zaraza, która zmienia ludzi w zombiaki. Znacie takie historie? Ja też, co więcej nie przepadam za nimi, ale pomimo tego dałam Cargo szansę.
Twórcy w Ładunku znacznie rozwijają pomysł z krótkometrażówki, pod tym samym tytułem, z 2013 roku i wyszło im to całkiem nieźle. Fabułę wzbogacono o niezbędne tło, dzięki czemu nabrała ona głębi, a dodatkowo pojawia się w niej nowy element w postaci kultury rdzennych mieszkańców Australii – co nadało wyjątkowości produkcji (bo wcześniejsza wersja mogłaby rozgrywać się gdziekolwiek). Lecz nie da się ukryć, że to, grający w głównej roli, aktor Martin Freeman najbardziej zachęca do seansu. Wiarygodnie odgrywa on postać ojca, który jest nieco nieporadny, ale nieugięcie prze do przodu, aby pomimo przeciwności uratować swoje dziecko. Zapewne taka rola nie należy do łatwych zadań aktorskich – sądzę, że inny aktor w przypadku niektórych scen naraziłby się na prześmieszny czy karykaturalny efekt.
Zawsze mam obawy wobec filmów o zombie-apokalipsie, ponieważ trudno w takich produkcjach uniknąć schematów, a co za tym idzie, powiedzieć coś świeżego. Cargo również używa znanych rozwiązań, ale raczej po to, aby pomijać nudną ekspozycję. Wielką zaletą tego dzieła jest to, że da się go traktować na poważnie. W Ładunku w zasadzie nie chodzi o wyeksploatowanych przez popkulturę agresywnych zarażonych o specyficznych upodobaniach żywieniowych, ale o przetrwanie i miłość między rodzicem a dzieckiem. Ten wątek dotyczy nie tylko rodziny głównego bohatera, lecz także dziewczynki z rdzennej społeczności, próbującej desperacko ochronić swojego ojca.
W porównaniu do ostatnich rozczarowujących filmów z Netflix Orginal, Cargo jest miłą odmianą i, niespodziewanie, może spodobać się nie tylko fanom zombiaków.
Skomentuj lub podaj tekst dalej, zajrzyj też na Facebooka, Twittera i Instagram.
_______________________________
Jeśli chcesz komentować, a nie masz konta w Disqus – kliknij w Name, a potem zaznacz „Wolę pisać jako gość”