Gdy nastają zimowe miesiące nabieram ochoty, by sięgnąć po te teksty kultury, które przeniosą mnie do fantastycznych światów. Zatem po raz kolejny oglądam Władcę Pierścieni, czy czytam kolejne książki z serii Pieśń Lodu i Ognia (vel Gra o Tron).
Jednak kiedy Święta się zbliżają, a za oknem nadal nie ma śniegu, zatem trzeba uciec się do specjalnych środków wywołujących magiczną zimową atmosferę. Nic tak nie buduje bajkowego nastroju, jak twórczość Danny'ego Elfmana.
fot. materiały prasowe |
Ten amerykański kompozytor, stworzył muzykę do ponad stu produkcji filmowych. Był nominowany czterokrotnie do Oscara (m. in. za Buntownika z wyboru), trzykrotnie do Złotego Globu (m. in. za Alicję w Krainie Czarów), a także otrzymał nagrodę Emmy za najlepszy muzyczny motyw przewodni za serial Gotowe na wszystko. Aczkolwiek, Elfman jest szczególnie znany z częstej współpracy z reżyserem Timem Burtonem.
Edward Nożycoręki (1990)
reż. Tim Burton
Od dzieciństwa oglądałam wiele filmów, wśród nich znalazł się Edward Nożycoręki, przez co mam ogromny sentyment do tego filmu.
Jest to baśniowa opowieść o androidzie Edwardzie (Johnny Depp), stworzonym przez wynalazcę (Vincent Price), który nie zdążył dokończyć swojego dzieła. Przez co Edward zamiast rąk ma nożyce.
Film specyficznie przedstawia pogrążone w stereotypach społeczeństwo małego miasteczka. Nie brak tu groteskowych sytuacji i czarnego humoru, co jest przecież znakiem rozpoznawczym Tima Burtona.
Jednak dosyć o opowieści, czas na muzykę. Elfman wypracował własny styl, który trudno pomylić. W jego utworach pojawiają się dźwięki fortepianu i instrumentów dętych, a także prawie zawsze można usłyszeć kobiecy chór. Równie często obecne są dzwonki i harfa, a także melodia niczym z pozytywki.
Muzyka w Edwardzie Nożycorękim jest wielce ilustracyjna i zdecydowanie kojarzy mi się zimą. Na przykład utwór Ice Dance brzmi jak wolno opadające płatki śniegu, które otulają ulice, rozświetlone światłem latarni. Pozostałe utwory również przywodzą na myśl zimową zawieruchę (Introduction, Castle on the Hill itd.).
Soundtrack z Edwarda Nożycorękiego stanowi dla mnie nieodłączny element zimowych wieczorów. Jednak to nie tylko ta kompozycja Danny'ego Elfmana kojarzy się z zimą.
Gnijąca panna młoda (2005)
reż. Tim Burton
Gnijąca panna młoda, obok Soku z żuka (1988), jest moim ulubionym filmem Tima Burtona. Jest to produkcja animowana, a właściwie animowany musical i czarna komedia w jednym. Historia opowiada o Victorze (głos - Johnny Depp), który nieświadomie oświadczył się nieżyjącej dziewczynie (głos - Helena Bonham Carter). Ona traktuje zaręczyny na poważnie i zabiera nieszczęśnika do krainy zmarłych.
Obraz niezwykle klimatyczny. To tradycyjna animacja lalkowa, zrealizowana metodą poklatkową. Nie brak tutaj również ciętych dialogów. Ponadto, Tim Burton czerpie z niemieckiego ekspresjonizmu filmowego, w Gnijącej pannie młodej szczególnie widać inspirację filmem Gabinet doktora Caligari (1920).
A gdzie tutaj zimowa atmosfera? Co prawda, zdjęcia są w zimnych odcieniach, a tajemniczy las (gdzie Victor spotyka pannę młodą) pokrywa gruba warstwa śniegu, jednak nie o to mi chodzi. We wstępie wspomniałam, że zimową porą lubię "przenieść się" do fantastycznych światów, a kraina z filmu Burtona jest zdecydowanie fantastyczna.
Piosenki śpiewane są na przykład przez postacie z zaświatach. Umarlaki wykonują groteskowo Remains of the Day, które opowiada o tragicznej przeszłości panny młodej. Taniec kościotrupów przypomina krótkometrażową animację Walta Disneya i Uba Iwerksa The Skeleton Dance (1929).
Jednak oprócz piosenek w Gnijącej... możemy usłyszeć utwory Danny'ego Elfmana.
Podobnie jak w Edwardzie Nożycorękim, tak i tutaj mamy scenę tańca głównej bohaterki. Panna młoda przy dźwiękach Moon Dance pląsa z gracją (co z tego, że odpada jej noga?). W utworze pojawiają się kobiece chórki, wprowadzające magiczną atmosferę. Jednakże w przeciwieństwie do wcześniej omawianego filmu, utwory w Gnijącej... są bardziej senne.
The Nightmare Before Christmas (1993)
reż. Henry Selick
Na koniec coś dla prawdziwych miłośników absurdu i czarnego humoru - The Nightmare Before Christmas. Film wyreżyserowany, nie jak myśli większość przez Burtona, tylko przez Henry'ego Selicka. Jednak to Tim Burton wymyślił opowieść o Jacku Skellingtonie, który jest znudzony życiem w Miasteczku Halloween i postanawia porwać Świętego Mikołaja.
Aczkolwiek realizacja gwiazdkowych planów Jacka nie wychodzi za dobrze, tylko upiornie. Zresztą, sami zobaczcie:
Poczuliście magiczną zimową atmosferę? Mam nadzieję, że tak.
Pamiętajcie, by zajrzeć na bloga przed Nowym Rokiem, bo ukaże się muzyczno-filmowe podsumowanie roku! Oczywiście, jak zwykle zapraszam do komentowania i polubienia fanpage'a.
_____________________________________