2.08.2017

Przekręt (2017) | 1...2...3... RECENZJA!

Nic dziwnego, że filmy Guya Ritchiego inspirują innych twórców. Nietypowa komedia kryminalna z 2000 r. wpłynęła w zasadzie na rozwój pewnego nurtu. Jednak niełatwo jest zrobić dobry Przekręt, o czym można przekonać się, oglądając serial Alexa De Rakoffa. 
Przekręt (2017) recenzja
Przekręt (2017)


Serialowy Przekręt to zupełnie nowa historia, pełna nawiązań do twórczości Guya Ritchiego. Nietrudno wręcz odnieść wrażenie, że autorzy, podczas kręcenia, mieli listę z charakterystycznymi elementami, które skrupulatnie odhaczali (diamenty – są, Cyganie – są…). Szkoda, że nie ma w tym pomysłu, bo wątki z odniesieniami kończą się szybko, jakby były nieistotne. Podobny problem jest z niektórymi postaciami, pojawiającymi się, aby zaraz zniknąć. W fabule nie brakuje dziur i niepotrzebnych dłużyzn. Nie pomaga również główny bohater – Albert (Luke Pasqualino), który po paru odcinkach traci ważność na rzecz swojego irytującego ojca. Akcja angażuje dopóki trzyma się młodych postaci, ale gdy na pierwszy plan wychodzą Vic (Dougray Scott) i jego kumple, traci się zainteresowanie.

Wyżyny bezsensu osiąga końcówka serialu (spokojnie, spoilerów nie będzie), która od tak rozwiązuje wszystkie problemy bohaterów. Po finale zastanawiałam się nad zasadnością wcześniejszych zdarzeń, skoro wiele z nich ostatecznie nic nie wnosi. Produkcji nie ratuje nawet humor, ani strona wizualna, która nieudanie naśladuje styl Ritchiego. Z aktorami (w obsadzie m.in. Rupert Grint, Ed Westwick, Juliet Aubrey i Marc Warren) bywa różnie – raz lepiej, a innym razem gorzej. Natomiast nie zmienia to tego, że większość postaci jest jednowymiarowa, co po kilku epizodach męczy. Nowy Przekręt niestety mocno rozczarowuje, więc może warto zamiast go oglądać, zrobić sobie maraton filmów (oprócz Przekrętu Porachunki czy podobny Przekładaniec itd.).

 Sprawdź też inną „szybką recenzję”: Baby Driver




Skomentuj lub zajrzyj na facebooka, twittera i instagram.
 _______________________________
Jeśli chcesz komentować, a nie masz konta w Disqus – kliknij w Name, a potem zaznacz „Wolę pisać jako gość”