29.11.2017

Nadrabianie seriali: Peaky Blinders, Broadchurch, Nocny recepcjonista

Moje wielkie nadrabianie seriali trwa, ale już kilka produkcji mam za sobą lub jestem na bieżąco z najnowszymi odcinkami. Zatem pora na szybkie recenzje trzech z nich: Peaky Blinders, Broadchurch i Nocny recepcjonista. Który z nich wciąga od pierwszego odcinka, a który z każdym kolejnym rozczarowuje coraz bardziej? 

Peaky Blinders, BBC
Z rozkazu Peaky Blinders... zacznijcie oglądać ten serial! ;)
Peaky Blinders, BBC

Peaky Blinders (2013-)


Opowieść o gangu Peaky Blinders, na którego czele stoi rodzina Shelby, ma w sobie coś czego brakowało mi w najnowszych filmach gangsterskich – nieschematyczną i wciągającą fabułę oraz bohaterów z krwi i kości. Lider grupy – Tommy (Cillian Murphy) wygląda niepozornie, ale widz nie ma wątpliwości, że ma on diabła za skórą. Pomimo tego z odcinka na odcinek trudno nie polubić go, jak również reszty jego rodziny. Wśród różnorodnych postaci nie brak dobrze napisanych bohaterek, spośród których wybija się Polly Gray (Helen McCrory), będąca głosem rozsądku w ryzykownych planach Tommy’ego. Plusem jest to, że antagoniści nie cierpią na brak charakterów, wręcz przeciwnie – fascynują nie mniej niż ród Shelbych. Przyczynia się do tego nie tylko świetny scenariusz, lecz także znakomita obsada, grająca na najwyższym poziomie. Oprócz już wymienionych, w serialu można zobaczyć Sama Neilla, Toma Hardy’ego, Paula Andersona czy, w najnowszym sezonie, Adriena Brody’ego.

Akcja serialu rozgrywa się od 1919 roku w Anglii, głównie w Birmingham. Jeśli podobał wam się industrialny klimat w filmie Sherlock Holmes (2009), to stroną wizualną w Peaky Blinders będziecie zachwyceni! Scenografia i kostiumy wyglądają tak autentycznie, jakby twórcy po prostu przenieśli się w czasie. Zabłocone uliczki pomiędzy rzędami kamienic i buchający ogień z fabrycznych pieców, nadają odpowiedniej atmosfery. Do tego ogromną zaletą tej produkcji jest soundtrack, pełen piosenek Nicka Cave’a (zwykle odcinek otwiera Red Right Hand), PJ Harvey, Jacka White’a i innych. Mimo że jest to współczesna muzyka pasuje ona do Peaky Blinders idealnie, również w warstwie tekstowej (do posłuchania).

Polecam Peaky Blinders nie tylko fanom filmów gangsterskich, ale też tym, którzy lubią wciągającą intrygę i klimat Anglii z lat 20. XX wieku. Jeżeli chodzi o całość, to mnie 3. sezon nieco rozczarował po świetnych dwóch wcześniejszych. Natomiast 4. sezon, mający niedawno swoją premierę (od 15 listopada) rozpoczął się z przytupem, przez co z niecierpliwością wyczekuję kolejnych odcinków!

Broadchurch recenzja
Broadchurch


Broadchurch
(2013-2017)


Gdzieś na południowo-zachodnim wybrzeżu Wielkiej Brytanii leży miasteczko, którego spokój zakłóca zbrodnia. Detektywi Ellie Miller i Alec Hardy muszą rozwikłać zagadkę śmierci chłopca. Być może ten krótki opis nie zapowiada czegoś nazbyt oryginalnego, ale Broadchurch to wyjątkowa produkcja. Śledztwo jest tu istotną częścią fabuły, ale akcent położono gdzie indziej. Z odcinka na odcinek to, co się stało odbija się na społeczności miasteczka, niczym piętno. Skrywane tajemnice wychodzą na jaw i wiadomo, że  już nic nie będzie takie jak wcześniej.

Olivia Colman i David Tennant w roli detektywów zachwycają – to jeden z najlepszych ekranowych duetów jaki widziałam. Nie dość że z sympatią sobie dogryzają (daje to nieraz zabawny efekt), to w ich przyjaźni nie ma ukrytych podtekstów – co jest bardzo odświeżającym odejściem od schematu. Również inne postaci są interesujące: od rodziny Latimerów (w roli matki nowa Doktor Who – Jodie Whittaker), przez dziennikarkę Maggie Radcliffe, aż po toksyczną parę Claire i Lee. Oprócz fabuły, zaletą jest też oprawa audio-wizualna – muzyka dodaje napięcia, a niebanalne zdjęcia urozmaicone są zachwycającymi widokami angielskich klifów.  

W dwóch pierwszych sezonach serialowe Broadchurch wydaje się być rzeczywistym miasteczkiem – czułam, że mogłabym tam pojechać i spotkać Beth Latimer czy Paula Coatesa. Niestety tego uczucia już nie doświadczyłam podczas oglądania kolejnej serii. Nie wiem, czy to kwestia nietrafionego castingu, czy umiejętności aktorskich, ale w przypadku niektórych postaci trzeciego sezonu trudno mi było w nich zobaczyć „prawdziwych bohaterów” a nie odgrywających rolę aktorów. Niestety wątki dotyczące dawnych bohaterów są bardziej interesujące i angażujące emocjonalnie, niż nowe, co rozczarowuje bo trudny temat 3. sezonu – czyli napaści seksualnych – powinien być przedstawiony równie odpowiednio jak wcześniejsze sprawy. Jednak seria ta pozostaje nadal dobra, ponieważ Broadchurch nie schodzi poniżej pewnego poziomu… Tylko, czy ten sezon był potrzebny?

Nocny recepcjonista, Night Manager
Kolekcja męska na jesień 2016
(Nocny recepcjonista, BBC)


Nocny recepcjonista (2016)


Sześcioodcinkowy serial to nie pierwsza próba przeniesienia twórczości pisarza Johna le Carré na ekran – jednak w przypadku filmu Szpieg (2011) efekt był znacznie lepszy. Tam nieśpiesznie prowadzona narracja wzmagała napięcie i skłaniała widza do rozwiązania zagadki razem z bohaterem. Tymczasem w Nocnym recepcjoniście powolny rozwój fabuły niepotrzebnie rozciąga wątki. Serial ma problem z utrzymaniem równego tempa narracji – wprowadzenie jest rozwleczone, natomiast intryga rozwiązuje się aż nazbyt szybko. Pełno tu przeskoków i niezwykłych zbiegów okoliczności, przez co trudno tę opowieść traktować na poważnie.

Produkcja przyciąga gwiazdorską obsadą, która niestety się marnuje, bo ciekawych postaci jest tu niewiele. Hugh Laurie świetnie sprawdza się w roli podejrzanego biznesmena Richarda Ropera, Tom Hollander jako Lance Corkoran intryguje, a Olivia Colman jako Angela Burr wspaniale balansuje między profesjonalizmem a zatroskaniem. Niestety reszta postaci irytuje schematycznością (zwłaszcza Jed – zmarnowany potencjał Elizabeth Debicki). A co z głównym bohaterem? Jonathan Pine przechodzi nagłą przemianę od dystyngowanego nocnego recepcjonisty do bezwzględnego szpiega. Pomimo starań Toma Hiddlestona owa przemiana przebiega mało wiarygodnie.

Nie mogę nie wspomnieć o wizualnej stronie w Nocnym recepcjoniście – pełno tu zachwycających widoków oraz eleganckich wnętrz, ale zdjęcia są tak wymuskane, że aż niekiedy kiczowate. Nieraz miałam wrażenie, że oglądam reklamę domu mody (ach, te pięknie skrojone garnitury). Kamera zwłaszcza rozkochała się w takich kadrach w przypadku Hiddlestona i Debicki. Może twórcy postawili sobie za cel to, aby Tumblr zalała fala gifów z serialu? Cóż, z pewnością osiągnęli to, że zaczął drażnić mnie widok aktora, którego jestem fanką… Podsumowując, serial dla wytrwałych.  

Skomentuj lub podaj tekst dalej, zajrzyj też na facebooka, twittera i instagram
_______________________________ 
Jeśli chcesz komentować, a nie masz konta w Disqus – kliknij w Name, a potem zaznacz „Wolę pisać jako gość”