15.10.2017

Dlaczego widzowie nie chcą filmów sci-fi?

Jak pokazują wyniki box-office, filmy sci-fi nie sprzedają się dobrze. Czyżby widzowie nie chcieli ich oglądać? W tekście zastanawiam się nad przypuszczalnymi przyczynami tej niskiej oglądalności.

Dlaczego widzowie nie chcą filmów sci-fi?
Blade Runner 2049 (2017), Alcon Entertainment

Statystyki są nieubłagane. Podczas weekendów otwarcia filmy sci-fi zwykle zarabiają niewiele: Blade Runner 2049 – ok. 32 milionów dolarów (budżet 150 mln $), Ghost in the Shell – ok. 18,6 milionów dolarów (budżet 110 mln $), Ona – ok. 260 tysięcy (budżet 23 mln $),, Interstellar – ok. 47,5 milionów dolarów (budżet 165 mln $), Alien: Covenant – ok. 36 milionów dolarów (budżet 97 mln $). Jedynie wynik Arrival – ok. 24 milionów dolarów (budżet 47 mln $) – robi wrażenie*. Wiadomo, część filmów zarabia, a inne odnoszą klapę. Jednak dlaczego w czasach, gdy technika filmowa pozwala wykreować niesamowite obrazy, które nie rażą kreskówkowością, oglądalność produkcji sci-fi jest niska? Sądząc po statystykach, o ile opowieści o kosmosie i kosmitach mają się jeszcze dobrze, o tyle cyberpunk ma się tragicznie. Dlaczego tak niewielu widzów zainteresowanych jest filmami science-fiction?

Zbyt ambitnie?


Ostatnio w internecie krążą komentarze, że słabe otwarcie Blade Runnera 2049 wynika z tego, iż jest to zbyt inteligentny film dla przeciętnego widza. Cóż, lubimy o sobie myśleć dobrze. Na pewno znacie te internetowe rozmowy, gdy jednej osobie „rewelacyjna” produkcja się nie podoba, na co druga zbywa ją lekceważącym komentarzem, że pewnie nie zrozumiała tego dzieła. Problem w tym, że wyniki box-office pokazują coś innego – to, że mało kto nowego Łowcę androidów widział, więc nie można wnioskować na temat tego, czy film został zrozumiany przez przeciętnego widza.

Wydaje się, że Blade Runner 2049 powinien się sprzedać, ponieważ: jest o wiele przystępniejszy niż pierwsza część z 1982 r., ma znaną obsadę, a zwiastuny sugerują film pełen akcji i napięcia. Zatem co poszło nie tak? Teza numer jeden – odstraszanie „ambitnym dziełem”. Uwaga, wyjaśnienie – nie mam tu bynajmniej zamiaru dywagować, na temat zasadności określenia jakiegoś filmu mianem „ambitnego”, chodzi mi o pewne zjawisko. W tym tekście w zasadzie nawet nie ma znaczenia, co sądzę o poszczególnych produkcjach. Chodzi o pewną narrację mówienia o kinie. Otóż pierwszy Blade Runner nie tylko zaliczany jest do kanonu sci-fi, lecz także klasyków kina w ogóle. Kanon niektórych odstrasza, bo zmierzenie się z filmem „ważnym” bywa niekiedy trudne, bo zdaje się, że ta „ważność” nie podlega dyskusji. A co wtedy, gdy nie dostrzegasz arcydzieła w „arcydziele”? Zaraz się znajdzie ktoś, kto powie ci, że jesteś zbyt głupi i lepiej idź oglądać Transformersy. Zachodzi pewien paradoks, że jeśli dane dzieło trafi do kanonu to staje się „ważne”, a następnie postrzegane jest jako „ważne”, bo jest w kanonie (mówiła o tym Kasia Czajka-Kominiarczuk w swojej prelekcji na Coperniconie). Tymczasem wszelkiego rodzaju kanony dzieł to swoista podróż przez historię rozwoju danej dziedziny – w tym przypadku kinematografii. Czyli niekoniecznie film trafia do kanonu, bo jest rewelacyjny, ale raczej dlatego, że z jakiegoś powodu stał się ważny dla kina w ogóle (np. wprowadził innowacyjne efekty specjalne).

Dlaczego widzowie nie chcą filmów sci-fi
Niekiedy wizja przyszłości w filmach sci-fi aż nazbyt przypomina rzeczywistość
(fot. Denys Nevozhai)


Kogo obchodzą egzystencjalne rozważania?


Nie da się ukryć, że wspomniane na początku tekstu filmy poruszają, w mniejszym bądź większym stopniu, problemy związane z rozwojem technologii. W związku z tym pojawiają się refleksje o człowieczeństwie w kontekście przedstawionych hipotetycznych sytuacji. Znajdowanie odpowiedzi na pytania stawiane przez kino sci-fi jest trudne, a właściwie częściej niemożliwe. Dlaczego? Ponieważ tego typu rozważania dotykają delikatnych kwestii: moralności i wiary. Sam post-humanizm stawia drażliwe pytania, choćby takie, jak te: gdzie się kończy maszyna a zaczyna człowiek; czy moralne jest wyłączenie androida, który jest inteligentny i świadomy; jakie mogą być konsekwencje ulepszania człowieka za pomocą technologii? Zatem, teza numer dwa – wolimy nie myśleć o takich tematach. Serial Black Mirror, o którym zapewne kiedyś napiszę osobny tekst, w każdym odcinku podnosi jakiś drażliwy temat, wytrącający widza ze strefy komfortu. Jest to tym bardziej nieprzyjemne, ponieważ prezentowany w epizodach świat niekiedy niewiele różni się od naszej rzeczywistości. A nie każdy z nas ma ochotę, oprócz zmagania się z problemami codzienności, zastanawiać się nad teoretycznymi dylematami „co by było, gdyby...”.

Z drugiej strony, ja jako miłośniczka tego typu rozważań, uważam że do refleksji można skłonić każdego, tylko trzeba wiedzieć jak. Niekiedy forma filmu odstrasza. Coś co dla jednego widza jest zachwycającą wizją przyszłości, dla innego może być wydumaną i nudną opowieścią. Cóż, abstrahując od gustów, zdarza się, że produkcja nie tylko ma trudny temat, lecz także przyciężkawą formę. Czy kluczem do sukcesu jest wielowymiarowość? Oglądający prześlizgując się po powierzchni wciągającej fabuły, mógłby, gdy tylko ma ochotę, zagłębiać się w kolejne warstwy rozważań. W tym przypadku posłużę się przykładem serialu animowanego Rick and Morty, gdzie obok niewybrednych żartów pojawiają się interesujące koncepcje sci-fi. Produkcja ta, już dla wielu widzów kultowa, osiąga wysokie wyniki oglądalności. Nie chodzi o to, aby każdy film science-fiction był szaloną przygodą, ale gdy taki nie jest, to nie dziwmy się, że nie przyciąga szerokiej publiczności.

Fantasy kontra sci-fi


A może te wyniki, wspomniane na początku tekstu, wcale nie są aż tak niskie? Zapewne wielomilionowe liczby robią wrażenie na nas – zwykłych widzach, ale na pewno nie zadowalają producentów i wytwórni filmowych. Zarobki te nie wydają się imponujące jeśli porówna się je do wyników produkcji z innego gatunku – fantasy. Weekendy otwarcia: Hobbit: Niezwykła podróż – ok. 84,6 miliona dolarów (budżet 180 mln $), Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część II – ok. 169 milionów dolarów (budżet 125 mln $), Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć – ok. 74 milionów dolarów (budżet 180 mln $), Królewna Śnieżka i Łowca – ok. 56 milionów dolarów (budżet 170 mln $). Choć zdarzają się i tu finansowe klapy, jak niestety w przypadku Król Artur: Legenda miecza (otwarcie – ok. 15 mln $), to większość ma wyższe wyniki niż filmy sci-fi. Nawet Hobbit: Bitwa Pięciu Armii, uważana za najgorszą część serii, miało lepszy weekend otwarcia niż Interstellar, bo ok. 54, 7 mln dolarów. Z czego mogą wynikać te różnice?

Dlaczego widzowie nie chcą filmów sci-fi?
A co jeśli fantasy jest lepsze? - pomyślał Gollum.
(Hobbit: Niezwykła podróż, 2012, fot. New Line Production Inc.)
Teza numer trzy – światy fantasy są ciekawsze dla widzów, bo są dalekie od rzeczywistości. Wiele osób traktuje dzieła kultury jako sposób na chwilową ucieczkę od codzienności. Zagłębiając się w fikcyjne historie można przeżywać wraz z bohaterami przygody, których nigdy by się nie doświadczyło. Płynie stąd prosty wniosek, że im bardziej wymyślna opowieść tym bardziej jest interesująca. Tymczasem „wizje przyszłości” z filmów sci-fi coraz częściej przypominają nasz prawdziwy świat albo to, co przypuszczalnie może się niedługo wydarzyć. Do tego dochodzi pesymistyczna atmosfera, tak wyraźnie odczuwalna w nurcie cyberpunk. W Black Mirror „co by było, gdyby” aż nazbyt wydaje się bliskie prawdy. Czy chcemy się przeglądać w tym lustrze, jakim jest kino sci-fi, które odsłania nasze skrywane lęki? Trudno uciec od rzeczywistości do takiego świata. Opowieści o magii, smokach czy elfach, choć niekiedy mroczne i pesymistyczne, są na tyle niezwykłe, że zdają się być „bezpieczne”. Przy okazji tej tezy jestem szczególnie ciekawa, czy powstająca gra wideo Cyberpunk 2077 zbliży się do sukcesu Wiedźmina 3: Dziki Gon? Byłoby to porównanie nie byle jakie, ponieważ nie tylko jedna gra jest z gatunku sci-fi a druga fantasy, lecz także obie pochodzą ze studia CD Projekt Red.


A Wy co myślicie na ten temat? Zapraszam do dyskusji! :)

*Statystyki pochodzą ze strony IMDB i Box Office Mojo, a dotyczą USA lub Ameryki Północnej.





Skomentuj lub podaj tekst dalej, zajrzyj też na facebooka, twittera i instagram
 _______________________________
 Jeśli chcesz komentować, a nie masz konta w Disqus – kliknij w Name, a potem zaznacz „Wolę pisać jako gość”